~~***~~
Biegli po rozgrzanym piasku. Mimo iż dziewczyna zaczęła uciekać wcześniej Harry i tak ją dogonił. Złapał ją w pół i oboje z dziecięcym śmiechem runęli na piasek. Chłopak przygwoździł Lenę do ziemi i spojrzał jej w oczy.- Mówiłem, że cię złapię.- Jego ręce sprawnie poruszały się po jej ciele.- Teraz poproszę moją nagrodę.
- Dobrze, a co miało być nagrodę?
- Zaraz ci powiem.
Pochylił się do przodu i powiedział jej coś do ucha. Lena roześmiała, ale jej oczy były już zamglone. Harry wziął ją na ręce i zaniósł ją do domku. Położył ją na dużym łóżku. Ściągnął z niej letnią sukienkę i zaczął obdarowywać jej szyję pocałunkami. Dziewczyna wygięła się w łuk ułatwiając mu dostęp. Sam też pozbył się swoich ciuchów. Ich bielizna wlała się po podłodze, a oni nie mogli nacieszyć się sobą.
Lena z walizki wyjęła jedwabny szlafrok i zeszła na dół. Po całym domu roznosił się cudowny zapach naleśników. Uśmiechnęła się widząc jak jej narzeczony szykuje im posiłek.
- Kocham twoje naleśniki- stwierdziła siadając przy wysepce.- Bardzo podoba mi się to porwanie.
- Widzisz, jestem najlepszym porywaczem na świecie.- Pocałował ją w usta i wrócił do smażenia.- Kochanie z czym chcesz naleśniki.
- Z dżemem wiśniowym.- Odpowiedziała mu i zanurzyła łyżeczkę w słoiku nutelli.- Na ile zostajemy?
- Tylko do niedzieli w poniedziałek muszę wracać do pracy.
- Szkoda, uwielbiam to miejsce.- Rozejrzała się po kuchni i spojrzała na morze za oknem.- Zjemy na zewnątrz?
- Nie wiem czy chcę, żeby ktokolwiek oglądał cię w tym stroju, jeszcze mi ktoś cię zabierze.
~~***~~
Louis wjechał na swoim motorze do dużego hangaru. Zostawił swój środek transportu i poszedł na górę do swoich przyjaciół. Wszyscy siedzieli zgromadzeni wokół wielkiego stołu. Odbywała się jakaś narada. Spojrzeli na niego zaszokowani.
- Witam- usiadł na wolnym krześle.- Mam nadzieję, że ci wygodnie.- Zwrócił się do Nicka, który zajmował jego miejsce.
- Wiesz naszym szefem nie może być kapuś.- Roześmiał się odchylając głowę do tyłu.
- To wy mnie sprzedaliście. Zrobił to któryś z was.- Zmrużył oczy obserwując każdego z członków jego byłego gangu.- Ja nie zapominam tak łatwo.
Wstał i poprawił swoją kórtkę, kątem oka widział jak zbliżają się w jego stronę. Odwrócił się i złpał Adama za rękę mocno mu ją wykręcając. Przycisnął go do ściany.
- To jeszcze nie koniec.- Puścił go i zszedł na dół.
- Louis pamiętaj, że nie tylko tobie może stać się krzywda.
Na głowę założył kask i odjechał z gośnym piskiem na motorze. Zatrzymał się przed domem swoich dziadków. Przez okno wszedł do swojego pokoju i zaczął pakować swoje rzeczy. Drzwi się otowrzyły, a w progu stała jego babcia.
- To już do domu nie możesz wchodzić jak człowiek.- Zwróciła mu uwagę.- Co ty robisz?
- Pakuję się- odpowiedział nie przerywając swojej czynności.
- Była tutaj policja. W coś ty znowu się wpakował.
- W nic babciu.- Pocałował ją w policzek.- Dziękuję, że się mną tyle zajmowaliście.- Spod obluzowanej deski wyjął wszystkie pieniądze jakie posiadał. Część dał dla kobiety. Przeżucił sobie torbę przez ramię i wyskoczył przez okno. Zgrabnie wylądował na trawniku.
Jechał autostradą w stronę Londynu. Nie wiedział co mam zrobić, ale był pewny, że nie może nikomu ufać. Przypomniał sobie o prokuratorze. Musiał myśleć o bezpieczeństwie dziadków. Oni byli dla niego najważniejsi.
- Wiesz naszym szefem nie może być kapuś.- Roześmiał się odchylając głowę do tyłu.
- To wy mnie sprzedaliście. Zrobił to któryś z was.- Zmrużył oczy obserwując każdego z członków jego byłego gangu.- Ja nie zapominam tak łatwo.
Wstał i poprawił swoją kórtkę, kątem oka widział jak zbliżają się w jego stronę. Odwrócił się i złpał Adama za rękę mocno mu ją wykręcając. Przycisnął go do ściany.
- To jeszcze nie koniec.- Puścił go i zszedł na dół.
- Louis pamiętaj, że nie tylko tobie może stać się krzywda.
Na głowę założył kask i odjechał z gośnym piskiem na motorze. Zatrzymał się przed domem swoich dziadków. Przez okno wszedł do swojego pokoju i zaczął pakować swoje rzeczy. Drzwi się otowrzyły, a w progu stała jego babcia.
- To już do domu nie możesz wchodzić jak człowiek.- Zwróciła mu uwagę.- Co ty robisz?
- Pakuję się- odpowiedział nie przerywając swojej czynności.
- Była tutaj policja. W coś ty znowu się wpakował.
- W nic babciu.- Pocałował ją w policzek.- Dziękuję, że się mną tyle zajmowaliście.- Spod obluzowanej deski wyjął wszystkie pieniądze jakie posiadał. Część dał dla kobiety. Przeżucił sobie torbę przez ramię i wyskoczył przez okno. Zgrabnie wylądował na trawniku.
Jechał autostradą w stronę Londynu. Nie wiedział co mam zrobić, ale był pewny, że nie może nikomu ufać. Przypomniał sobie o prokuratorze. Musiał myśleć o bezpieczeństwie dziadków. Oni byli dla niego najważniejsi.
Świetny rozdział.:3
OdpowiedzUsuńFałszywi "przyjaciele" zawsze spoko.-,-
Czekam na następny.:3
Rozdział świetny:) Korzystając z chwili "wolnego" chciałam złożyć Ci Zdrowych, Wesołych i Radosnych Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych w rodzinnym gronie oraz Szczęśliwego Nowego Roku i samych pomyślnych chwil. :*:*
OdpowiedzUsuńcudo ♥ właśnie sie zakochałam - znowu- w twoim blogu ;p wesołych świąt i szczęśliwego nowego ;**
OdpowiedzUsuńooooooooooooooooooo
OdpowiedzUsuńpiękny rozdział .
czekam na następny <3
wooow świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńKocham tę akcje <3